501 785 557 abc.stomii@wp.pl
Z cyklu -moja stomia w życiu i na wakacjach – Andrzej – duch niespokojny

Z cyklu -moja stomia w życiu i na wakacjach – Andrzej – duch niespokojny

Ze stomikami pracuję już dość długo.Poznaję przy tej okazji różnych ludzi. Jedni stykają się ze mną na bardzo krótko i nigdy więcej się nie widzimy, z różnych względów – np. przyjeżdżają do Łodzi tylko na operację i dalej żyją w swoim odległym od centralnej Polski miejscu. Z innymi spotykam się częściej lub rzadziej, bo tak się układa ich życie zdrowotne.

A stomię można mieć na czas określony, lub na stałe. Ważne w tym wszystkim jest to, by człowiek z nowo zoperowaną stomią otrzymał tyle wsparcia ile potrzebował, by miał czas i warunki nauczyć się ją zaopatrywać itd. A wtedy będzie mógł powiedzieć, że da się z nią żyć normalnie, albo choć w miarę normalnie. Oczywiście żyć normalnie będzie dla każdego oznaczało co innego. I dlatego warto dążyć do tego życia normalnego = pełną piersią = na 100%= życia z całych sił – jak napisano na zdjęciu poniżej.

Moi pacjenci są w różnym wieku, na różnych etapach swojego życia, w różnych sytuacjach życiowych, społecznych itd. Każdemu powtarzam, że (sobie też, kiedy dopadają mnie złe rzeczy, gorsze chwile…) życie jest nam dane jedno i powinniśmy nauczyć się czerpać z niego garściami, a nie sprowadzać go do krzątania się wokół worka stomijnego. Choć często wyłonienie stomii jest przedłużeniem owego życia. Czyli stomia w dużym uogólnieniu może być tym pierwszym promieniem rozjaśniającym przyszłe dni.

W trakcie pracy z pacjentami, chyba praktycznie każdego pytam o to co robi w życiu, jakie ma pasje, co chciałby jeszcze osiągnąć, przeżyć, o czym marzy? To może naprowadzać moich stomików na dobre tory myślowe, na to że może jeszcze to nie koniec świata, że może będę mogła/mógł… I to jest dobry początek dobrej rekonwalescencji, dobry początek dalszego dobrego życia.

Stąd też wziął się mój pomysł na pisanie na bazie Waszych – stomicy moi – doświadczeń, przygód, hobby, na podstawie Waszego życia, wątku z cyklu „Moja stomia w życiu i na wakacjach.” I oto mamy pierwszy wpis.

Bohaterem tego wpisu jest młody, żywiołowy, pogodny, optymistyczny pan Andrzej, który mając stomię nie pożegnał swoich pasji. Ponieważ facet kocha podróże, poznawanie świata, wspinanie się po górach, ma benzynę we krwi, która buzuje wraz z rozpoczęciem każdego sezonu motocyklowego. A jak we krwi jest benzyna, to stomia – hmmm.., jest jak „wybebeszony wydech” (ci co jeżdżą na moto, to wiedzą o czym mówię 😉 ), w niczym nie przeszkadza. Poniżej, trochę zdjęć na poparcie tego, że stomia, mimo iż potrafi czasem dać się we znaki, nie wyrzuca nikogo poza nawias życia, czy społeczeństwa.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pan Andrzej jest w szczęśliwym związku, ma wsparcie kobiety, którą kocha ze wzajemnością, jak widać. I dobrze. Bo szczególnie w trudnych chwilach potrzebujemy obecności, pomocy czasem, bliskiej osoby. A kiedy taką mamy, to wszystko zdaje się być łatwiejsze, okres rekonwalescencji przebiega szybciej, pomyślniej i więcej nam się w ogóle chce w życiu. Razem można dosłownie i nie tylko – góry przenosić, można uczestniczyć w akcjach dobroczynnych, można upadać i podnosić się, można tzw. w s z y s t k o 😀

I tak, sami widzicie, że mając stomię można chodzić po górach, można jeździć na motocyklu, z przodu czy z tyłu (podobno jak się siedzi z przodu, czyli kieruje, motocykl szybciej jedzie ;-D )

Szacun za „wpakowanie” sprzętu stomijnego w dopasowane spodnie motocyklowe. Nie wszyscy wiedzą, że taki kombinezon jest dość dopasowany, dla zminimalizowania oporu powietrza oprócz bezpieczeństwa.

Panie Andrzeju, życzę zdrowia i szczęścia, a wtedy będzie siła na podróże, na realizację marzeń i dbania o miłość. A wszystkim życzę, by za przykładem bohatera mojego pierwszego wpisu o tym jak można żyć ze stomią, umieli czerpać z życia całymi garściami.

 

Kształt wycięcia w przylepcu cd.

Kształt wycięcia w przylepcu cd.

Czasem bywa tak, że stomia ostatecznie ukształtuje w jakimś dziwnym kształcie, np. przypominającym trójkąt o zaokrąglonych brzegach. Co wtedy robić? Ano czasem nie pozostaje nic innego jak postarać się dopasować otwór w przylepcu do kształtu stomii.

Wokół stomii widoczne jest przebarwienie. Nie jest to zły objaw, ani powikłanie. Czasem właśnie jak jelito zrośnie się ze skórą, powstaje takie przebarwienie na skórze.

Ujście dla treści jelitowej w tej stomii znajduje się tuż przy skórze. Ale pozytywne jest to, że u góry stomii (zdjęcie zrobione w pozycji leżącej, z głową po prawej stronie zdjęcia), to w czasie zwykłej codziennej aktywności, grawitacja zrobi z treścią jelitową co trzeba.

Na skórze (po prawej stronie na zdjęciu) widać spływającą kroplę śluzu.

Dobrze jest zabezpieczyć całą skórę przed działaniem treści jelitowej, przez zasłonięcie jej sprzętem stomijnym i ewentualnie, np. pastą uszczelniającą.

Kształt wycięcia w przylepcu.

Kształt wycięcia w przylepcu.

Czasem pacjenci ze stomią, głównie ci nowi, pytają mnie czy nie ma już gotowych, wyciętych otworów w workach? I odpowiadam zawsze, że: tak, są. Ale są wycięte na równe, okrągłe koła. Natomiast stomie nie zawsze są idealnie okrągłe.

Oczywiście, można powiedzieć, że stomie dwulufowe to się nie liczą, bo są … dwulufowe. Ale nie wszystkie są dwulufowe. Niektóre są nieregularne. I dobrze byłoby, żeby otwór w przylepcu (worka lub płytki) był w takim kształcie jak stomia.

Oczywiście otwór wyciąć należy w kształcie stomii, ale do 2 mm. większy niż średnica jelita. A owe 1 – 2 mm. dobrze jest uzupełnić pastą uszczelniającą – zwłaszcza przy stomii na jelicie cienkim.

To jest stomia nieregularna. Co zrobić w takich sytuacjach, kiedy wokół stomii nieregularnej mamy odparzoną skórę? Odpowiedź jest na zdjęciach powyżej. I będzie w następnym poście.

Dopasowanie sprzętu stomijnego – przykład.

Dopasowanie sprzętu stomijnego – przykład.

Niedawno spotkałam kobietę ze stomią, która przez około 1 rok posiadania stomii nie  miała dobrze dobranego sprzętu stomijnego. Używała sprzętu jednoczęściowego, z przylepcem typu convex – czyli wypukłym. W ciągu tego roku ze stomią, miała kontakt z pięcioma róznymi pielęgniarkami stomijnymi, które wraz z nią „przetestowały” różne (pewnie wszystkie dostępne) rodzaje sprzętu stomijnego, który nie trzymał się na skórze w sposób zaplanowany – czyli choćby przez 2 dni. Pacjentka uważała więc, że nie da się u niej dobrze zaopatrzyć stomii. Skóra przy stomii była notorycznie mniej lub bardziej odparzona, z powodu tego podciekania, mimo iż sama stomia była tzw. „prawidłowa”. Jedyny(!) mankament, to ujście dla treści jelitowej przy samej skórze – które wg mnie było ukrytym sprawcą tego podciekania.

Pacjentka opowiedziała mi o swoich perypetiach, wcacle niezbyt chętnie. Wydawała się być zrezygnowana niską jakością swojego życia w takiej sytuacji, w pewien sposób przybita i przeświadczona, że nie da się zaopatrzyć dobrze i skutecznie tej stomii. Po pewnych namowach z mojej strony pozwoliła mi zmienić sprzęt, obejrzeć sytuację i spróbować moich sił.

Odparzona skóra pod stomią – pac. w pozycji leżącej.

Palec włożony w ujście stomii, tuż przy skórze.

W tej pozycji ujście dla treści jelitowej wydaje się być niewidowczne, przykryte wręcz pastą uszczelniającą.

Widok przez „okno podglądu w worku.

Po dwóch dniach, w ciągu których worek trzymał się szczelnie na skórze, wyglądała ona tak:

Naskórek cały wokól stomii. 

Aż żal (w pewnym sensie, można rzec), że pani miała odtworzoną ciągłość przewodu pokarmowego.

W zaopatrzeniu tej stomii bardzo ważna była precyzja wycięctego otworu tak, by był on jak najbliżej brzegu jelita, ale jednocześnie by nie ocierał się o nie. I w zasadzie to cała tajemnica – precyzja i cierpliwość.

 

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Prywatności
Jak wyłączyć pliki cookies?
ROZUMIEM